Twój koszyk jest obecnie pusty!

Podmienili Kościół, jak podmienili s. Łucję. Trzecia Tajemnica odsłania się na naszych oczach.
Przesłanie Fatimy
Matka Boża interweniowała w ostatnich dwóch wiekach na całym świecie, przestrzegając świat przed zagrożeniem jakie niesie zniewolenie grzechem i zaniechanie pokuty. Brak wiary i modlitwy różańcowej oraz ofiary za grzeszników i nawrócenie implikował w historii świata wojny, zarazy, głód i zniszczenie. Bowiem bez Boga zawsze ściągamy na siebie prześladowania tym cięższe im cięższe są nasze przewiny. Zobaczmy na świat, ile zła ma miejsce w zaciszu gabinetów aborterów, którzy wyrywają żywcem z łona matki części ciała 20 tygodniowego dziecka, lub wykrajają organy żyjącego dziecka po jego porodzie, co nazywa się aborcją poprzez częściowy poród.
Objawienia w Lourdes, Fatimie, La Salette czy Akicie są niezwykłe w swej treści i przesłaniu, są wobec siebie komplementarne. Nasi pradziadkowie i dziadkowie byli świadkami dwóch wstrząsających wojen.Fatima wyznacza kierunek nadziei dla nas, stojących przed apokaliptycznymi zdarzeniami, które dziś skupiają się jak w soczewce pokazując to co przewidziała Maryja- wielkie odstępstwo Rzymu i reszty chrześcijan, mroczną noc niewiary na świecie, milczenie pasterzy, zamęt wiernych, niekatolickie czyny i słowa samego następcy św. Piotra, męczeństwo dobrych ludzi na świecie począwszy od dzieci w łonach matek.
Dziś pasterze to wilki w skórze owcy, których wygląd przypomina łagodnego baranka, jednak słowa są jadem węża. Bo jak nazwać słowa Prymasa W. Polaka o złamaniu V przykazania za uczestnictwo Mszy świętej, Najświętszej Ofierze? Jak można rozpatrywać uczestnictwo w Mszy w kategoriach grzechu? Ano można, gdy wszystko analizuje się na poziomie czysto ludzkim, materialnym, ziemskim a nie duchowym. Można gdy Kościół zaprzestał realizować misję zbawiania dusz i przekształcił się w szpital dla chorych ciał, dział marketingowy koncernow i potęg światowych, a nie Matkę- nauczyciela duchowego, uczącego i potępiającego błąd. Byśmy dostąpili chwały Bożej, a nie trwali za wszelką cenę jedynie w dobrym zdrowiu cielesnym. Kościół zredukowany przez masonerię do przestrzeni czysto ludzkiej, zmysłowej, przyrodzonej traci walor odnowiciela zepsutego świata- soli, soli dla świata, traci azymut i prowadzi swoje owce na manowce.
Jak nazwać czyny papieskie, aprobujące kult bożka pogańskiego, demona jak uczy Pismo św., że wszystkie bożki pogańskie to demony – w samym sercu Rzymu?
Jak nazwać zamykanie świątyń przed galeriami i kawiarniami ? Jak nazwać tchórzostwo, wymówki, strach księży, którzy w obliczu ryzyka utraty stanowisk, posad, ciepełka układów, dobrego imienia zamykają na klucz kościoły na Mszę świętą? To skandal nie znany w całej historii Kościoła. Oburzający i gorszący skandal. Wszystkie zalecenia i nakazy niczym w świeckim wojsku płyną z góry, z Rzymu który dokonał apostazji ukazanej w wizji trojgu pastuszkom fatimskim.
Strach… to najpotężniejsze z uczuć, dla niego jesteśmy w stanie znaleźć każdą wymówkę by wykonywać żądania przełożonych realizujące globalną agendę pandemiczną, w istocie masońską, antykościelną, antyludzką i przeciwną ładowi Bożemu na świecie. Fatima jest drogowskazem w jakim kierunku mamy podążać, powagę Fatimy podnosi aspekt wizji piekła i rzeczywistości potępienia, jakie Maryja przekazała pastuszkom. O potępieniu duszy nie mówi się dziś wprost, by nie zranić, nie przestraszyć, nie stresować wiernych. Wystarczy środek ciężkości przenieść na miłosierdzie, zapominając o prawdzie dogmatycznej jaką jest doskonale nieskończone zarówno miłosierdzie jak i sprawiedliwości Bożej, które są w Bogu pełnią. Zatem i sprawiedliwość Boża jest maksimum doskonałości jak i miłosierdzie, dlatego nagroda i kara będą także pełne, doskonałe, wedle naszych zasług, postawy, grzechów, żalu za grzechy i skruchy.
Nie istnieje miłosierdzie zainstalowane w próżni, oderwane od skruchy wewnętrznej grzesznika, nie istnieje miłość bez wymagań. Jezus postawił bardzo wysokie wymagania, dlatego tak niewielu jest świętych wobec rzeszy dusz, które nie weszły na wyżyny zjednoczenia z Bogiem za życia. Jezus pokazał też co należy nam czynić by osiągnąć pokój wiekuisty, wstąpić odważnie na swoją Kalwarię, wziąć ochoczo swój krzyż i nieść go z radością i niezmąconym pokojem w sercu w ślad za świętymi.
Tak czyniła Maryja ustanowiona jako pośrednik między ludem, z którego się wywodzi, a Bogiem, której uległość wobec woli Bożej była najdoskonalsza, niezmącona pyłkiem grzechu czy przewiny. Zatem fałszywa interpretacja sugerująca, że Bóg chce nas zbawić nie stawiająca wymagań uprzednio, twierdząca, że każdy z nas się zbawi, bez względu na wysiłek i stopień zbliżenia do Boga jest niezmiernie raniąca i doniosła konsekwencjach. Kapłani i wierni którzy mówią głośno o rzeczywistości kary, sądzie ostatecznym, Bogu przerażającym który jest Sędzią, o piekle i cierpieniu za grzech w czyśćcu, są dziś marginalizowani a nawet wyszydzani.
Siostra Łucja wielokrotnie apelowała do hierarchów o poświęcenie Rosji jednak żaden dotąd papież tego nie uczynił. Konsekracji Rosji mógł dokonać Jan Paweł II przez 25 lat pontyfikatu, jednak wymienił nazwę „świat”, zamiast „Rosja” na placu przed Bazyliką św. Piotra, poświęcając go Niepokalanemu Sercu Maryi, bez obecności wszystkich biskupów jak wymagała Matka Boska.
Kontrowersje kłębią się wokół Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, porażają dowody naukowe, medyczne podmiany osoby s. Łucji w 1957 r. przez oszustkę, odgrywająca rolę wizjonerki od dnia pokazania jej światu w 1967 r. Zespół lekarzy, specjalistów, naukowców wykonali szeroką i dogłębną ekspertyzę jasno dowodzącą, że te dwie osoby, kobiety, siostry zakonne, twarze, różnice w ich budowie, odległościach poszczególnymi jej częściami, charakter pisma oraz zachowanie potwierdzają bez cienia wątpliwości, że to dwie różne osoby. Widzimy to zresztą na zdjęciach porównawczych gołym okiem, pytania więc się mnożą a najważniejsze to co się stało z s. Łucją dos Santos?
Komu i dlaczego zależało by zlikwidować groźną dla establishmentu posoborowego wizjonerkę, przestrzegającą w ostatnim wywiadzie w 1957 r. przed wielką nieuchronną karą dla świata, a jej nadejście symbolizował taniec słońca w 1917 r. który był jednym z najbardziej przerażających doświadczeń ludzkości, bowiem nie było to miły walczyk słońca ku rozweseleniu zmoczonej gawiedzi w Cova da Iria, lecz zapowiedź strasznej kary porównywalnej do ognia z nieba, upadku, kresu ciał niebieskich. Wówczas ponad 70 tys. ludzi klękało w przerażeniu na kolana wyznając na głos swoje grzechy, a korespondent z lokalnej masońskiej gazeciny zamiast wyszydzić i umniejszyć wydarzenie w prasie, nawrócił się rychło i opisał na pierwszej stronie swojego periodyku z wielką bojaźnią cud słońca, największy cud od dnia rozejścia się Morza Czerwonego.
Siostra Łucja przyznała, że na świecie panuje „diabelska dezorientacja”, ponieważ brakuje pasterzy, świętych pasterzy przywódców duchowych, którzy mają siłę przeciwstawić się tsunami zła przelewającego się przez świat, a słowa Maryi „módlcie się za grzeszników, bo oni idą wszyscy do piekła, zostały zastąpione przez wielu proboszczów parafii i kapłanów spędami z „uzdrowicielami” w świątyniach, którzy głoszą naukę iście protestancką, sieją zamęt, jednak ich cel jest jednoznaczny- mają zapełniać kościoły, zadowalać biskupów i nabić sakiewki kosztem dusz..
Duchowni zwabieni przez rządowe łakome kąski finansowego wsparcia dla parafii, a to w przypadku obniżenia podatku za nieruchomość, a to wsparcia przy remontach i renowacjach zabytków, zniżek, ulg za posłuszeństwo świeckiej władzy, sprzeniewierzyli się swojej misji i ewangelicznemu radykalizmowi. Tak okpiwanego, umniejszanego jako styl „szurowy” dla oszołomów. Wystarczy jedno pytanie: czy św. Piotr, Paweł, Pio lub św. Franciszek zamknęliby kościół? Poszli na współpracę z władzą, od której nie zależy Kościół? Tak, tak ale to byli święci, oni nawet własne urodzone dzieci w więzieniu odrzuciliby dla Chrystusa i poszli na męczeńską śmierć AD Bestiam.
A my? Robaczki nieudolne, wystraszone pokusami i zakusami zła nie mamy takiego ducha, odwagi i radykalizmu. Owszem, ale czy takie czasy i taka sytuacja nie zmusza jak ogniowa próba do wykazania się aktami heroicznymi, odwagą i wiernością Bogu? Wreszcie jest szansa pokazać, że mamy wiarę! Nawet za cenę ostracyzmu i wyśmiania, prześladowań.
To teraz oddzielane są plewy od ziaren, proces rozdziału dobrych ludzi od złych, skorumpowanych od uczciwych, odważnych od tchórzy, wiernych od niewiernych, posłusznych Bogu od odrzucających tę cnotę. I jest nad wyraz jaskrawy i odczuwalny.
Każdy z nas musi zadać sobie pytanie- co zrobię w sytuacji próby ogniowej, niczym trzej młodzieńcy stojący przed Nabuchodonozorem zmuszającym do oddania hołdu bożkowi- dziś zdrowiem, układom, świętemu spokojowi, dobremu imieniu. Czy poszedłbym w ogień dla Boga? Czy radykalizm w tej formie to już przeżytek i nie można wymagać od człowieka XXI w. takiego poświęcenia? To nie my siebie czynimy świętymi, a nasze decyzje, wybory i akty moralne. Zapewne ci trzej młodzieńcy nie uważali siebie za świętych, jednak nie mogli ugiąć kolan przed demonem. Jako jedyni z tłumu tysięcy posłusznych obywateli, okazali nieposłuszeństwo obywatelskie. Nie byli spiżmowymi posągami, a zwyczajnymi mężczyznami, których postawiono jak nas w sytuacji próby wiary. Decyzja jaką podejmiemy jako duchowni i świeccy zależy tylko i wyłącznie od nas.
Przecież mogli zasłonić się wymówkami- jesteśmy młodzi, mamy kobiety, przed nami życie, to tylko jeden głupi ukłon, jeden raz zamknę tylko kościół, jeden raz tylko pójdę na ugodę z demonem ukrytym w antywartościach serwowanych przez świat. Jeden tylko raz dla dobra „ogółu” tak modnego dziś w narracji covidowej, posłucham się złego nakazu, Bóg rozumie żem słaby i grzeszny i że czynię zło dla dobrego celu, wybieram zły środek dla większego dobra- by nie zabrali nam Mszy św., by wierni nie stracili księdza, by nie spadły większe kary. Bóg znalazł rozwiązanie – cud godny wszechmocy Bożej. Nie tylko wydawało się, że wszystko już skończone, młodzieńcy idą na śmierć okrutną, to koniec. Jednak nie tylko nie umarli, ale dokonali aktem odwagi jeszcze większego cudu, Bóg zmiękczył serce Króla i nawrócił je gdy ten doświadczył Bożej mocy.
Piec odrzucenia, szyderstwa, utraty posady, dobrego imienia i spokoju – wypluł swe nieskalane dusze, odmieniając serce zatwardziałego władcy. Złożyli święci mężowie w ofierze swoje wymówki, stos kłamstw którymi się usprawiedliwiali, roztropności której nie miał żaden oddający życia męczennik. Bo jak nazwać w ludzkim sensie roztropnym, św. Polikarpa idącego dobrowolnie na śmierć męczeńską? Dobrowolnie? W wiekach prześladowań dobrze, ale nie dziś. Męczennicy tylko do ramki w galerii apoteozy, idealizacji jako herosi mityczne półbóstwa, ale co my mamy mieć z nimi wspólnego dziś? Inne czasy, inna mentalność. Otóż nie. Czasy zawsze są inne, mentalność się zmienia, ale grzeszność, świętość, dobro i zło pozostają nienaruszalne, niezmienne.
W naszych oczach to nie tylko głupota ale wysoce nieuzasadniona nieroztropność. O życie, własne dobro należy dbać. Tylko gdzie jest ta granica? Cnót posłuszeństwa, roztropności? Cnoty te niższe w hierarchii cnót można przekroczyć, nadmiernie wypełniać, lub z niedostatkiem uprawiać dla szkody duszy. Jedyna zaś cnota nieograniczona groźbą nadużycia to cnota miłości, wiary i nadziei. Nie można zgrzeszyć nadmiarem wiary, natomiast roztropnością i posłuszeństwem już tak. Posłusznym trzeba być dziś bardziej Bogu niż ludziom, ponieważ potrzeba nam takich świętych jak owi młodzieńcy, którzy akt oddania pokłonu posępnej demonicznej władzy świata, traktowali jak paktowanie z samym lucyferem i w imię wierności, za błahostkę wydawałoby się, wybrali ogień.
Czy ten ogień nie jest i nam dziś przeznaczony? Ogień cierpienia, odrzucenia, zmarginalizowania, ostracyzmu, utraty dóbr ziemskich? Nam świeckim jak i duchownym? Czy nie stoimy w obliczu wyboru- albo posłuszeństwo masońskim wytycznym Nowego nieporządku świata, szatańskiej tyranii, albo utrata po ludzku wszystkiego? Resztą zaś zajmie się w sposób cudowny Bóg, który posługuje się ludźmi jako narzędziami – choćby jednym sprawiedliwym.
Hierarchia i Papież dba dziś bardziej o klimatyczne zagadnienia, zajmuje się zwierzętami, ginącymi lasami Amazonii, czystymi ocenami, emisją CO2, niczym duszpasterz NATO-wskiej kampanii na rzecz zrównoważonego rozwoju, czymkolwiek on jest. Nie zajmuje się tzw. pandemią w kontekście duchowych zagrożeń, nadprzyrodzonych obowiązków, komunią na rękę, która dewastuje duchowo miliony wiernych, ani potępieniem które niesie niepostrzeżenie. Jednak jest promień nadziei, który rozświetla gęsty smog apostazji- wzrost dynamiczny pobożności maryjnej, której fenomen zadziwia reszta zlaicyzowanego świata.Nie tylko babcie odmawiają różańce, dziś odmawia cała Polska i świat najpiękniejszą potężną modlitwę.
W Akita Matka Boża przestrzegała przed czasami, kiedy „biskupi występować będą przeciw biskupom” i tę polaryzację dostrzegamy, zagubienie i zamęt nie ma końca. Zostaje tylko Eucharystia i Maryjne Wspomożenie Wiernych, dwa filary Chrystus i Matka Boska, w których zakotwiczyć musimy swoje jestestwo.
[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]
4 odpowiedzi na „Podmienili Kościół, jak podmienili s. Łucję. Trzecia Tajemnica odsłania się na naszych oczach.”
Trzecia tajemnica fatimska wypełnia się na naszych oczach. II wojna światowa już była częścią wypełnienia się tajemnicy, tajemnicy która w całości nigdy nie została opublikowana przez Watykan. Dzisiejsze czasy są wielkim odstępstwem od Boga, podmianą Kościoła, zamianą ofiary Mszy Świętej na ucztę, czasami nawet połączoną z dyskoteką oraz brakiem nauczania dogmatycznego. Księża stają się sługami systemu. Zaczyna spełniać się ta część III tajemnicy fatimskiej dotycząca powszechnej apostazji oraz odstępstwa Rzymu które rozsiewa się na cały Kościół. Ale pozostają dwie kolumny – Eucharystia i Wspomożenie Wiernych. „Moje Niepokalane Serce zatryumfuje” powiedziała Najświętsza Maryja Panna w Fatimie. Każdy z nas ma obowiązek dołożyć swoją cegiełkę do tego tryumfu poprzez modlitwę , pokutę i konkretne działanie stosownie do swoich możliwości.
To prawda ludzie sa juz totslnie zepsuci nie ma dla nich zadnej swietosci nie wierza w Boga a tym bardziej w pieklo jest to na reke szatanowi ktory moze nimi manipulowac bez konca hulaj dusza piekla nie ma… Ale pieklo istnieje naprawde jakze bedzie ogromne I h zaskoczenie na sadzie ostatecznym ! Jednak kto wytrwa do konca zostanie zbawiony I ujzy Boga na…wieki
Bardzo mi się podoba ten wpis.
Jest „tak, tak – nie, nie”. I o to właśnie chodzi.
Wszystko inne, mętne, rozwodnione, ugrzecznione, polityczne itp słodkie pierdololo, od złego pochodzi.????????
Dodaj komentarz