Twój koszyk jest obecnie pusty!

Bergoliański kościół czerpie z ideologów bolszewizmu, stąd stałe aggiornamento w postaci monstrum Amoris Laeticia i promocji LGBT w Kościele przez papieża
Wydaje się, że w ostatnich dziesięcioleciach modelem Kościoła, który inspirował zwolenników Vaticanum II, jest model „civitas diaboli”, sądząc po poparciu, jakie Stolica Apostolska oferuje ideologii globalistycznej, neomaltuzjańskim złudzeniom „ zielonej ekonomii”, do transhumanizmu i do całego repertuaru genderowego i LGBT.
Poniżej znajduje się pełny tekst najnowszego eseju arcybiskupa Carlo Marii Viganò, „DE HOC MUNDO:„ Sekularyzacja ”władzy jako przesłanka wolności religijnej i dialogu ekumenicznego według teorii Vaticanum II”.
Rana zadana przez Sobór Watykański II ciału kościelnemu, a co za tym idzie, całemu ciału społecznemu, po sześćdziesięciu latach wcale nie jest zagojona i rzeczywiście nadal popada w gangrenę, powodując bardzo poważne szkody na oczach wszystkich. Entuzjastyczne i pełne samozadowolenia tony, jakimi Bergogliański Sanhedryn wychwala Sobór, nie mogą anulować ruiny, jaką sprowadził on na Kościół i dusze. W moim poprzednim eseju na temat autoreferencyjności „kościoła soborowego” zwróciłem uwagę na kilka kluczowych aspektów tego kryzysu tożsamości, do których ostatnio dodano element, który uważam za fundamentalny dla zrozumienia wywrotowej natury Soboru. Mam na myśli list, który Benedykt XVI skierował do rektora Uniwersytetu Franciszkańskiego w Steubenville 7 października. Chciałem zająć się tym tematem głębiej: zbadanie tezy Ratzingera jest niezbędne, aby zidentyfikować przesłanki ideologiczne i metody praktycznej realizacji rewolucji zapoczątkowanej przez Sobór Watykański II na froncie doktrynalnym, moralnym, liturgicznym i dyscyplinarnym w Kościele katolickim. Kościół.
Użyłem wyrażenia „rewolucja zapoczątkowana przez Sobór Watykański II”, ponieważ teraz wydaje mi się jasne, że nieznośne ekscesy, którym Jorge Mario Bergoglio pozwalał przez prawie dziesięć lat, są po prostu spójnym zastosowaniem w sferze eklezjalnej zasady „permanentnej rewolucji” ” teoretyzowana w sferze społecznej przez Marksa, Engelsa i Trockiego. Idea „permanentnej rewolucji” wywodzi się z obserwacji ideologów bolszewizmu, że proletariat nie był tak entuzjastycznie nastawiony do metod komunistycznych i że chcąc rozszerzyć walkę klasową na cały świat, trzeba było ją forsować za pomocą władzy. i uczynić go nieodwracalnym: ponieważ tylko podczas rewolucji pojawia się χάος (chaos), który napędza działania wywrotowe przeciwko porządkowi społecznemu. Podobny sposób postępowania został przyjęty przez kościół bergoliański: ponieważ rewolucja soborowa nie została przyjęta z entuzjazmem przez „katolicki proletariat”, Komitet Centralny świętej Marty ucieka się do tego, co Lenin nazwał „transkrypcją rewolucji”, rozszerzając mentalność Soboru Watykańskiego II również w te obszary doktrynalne, których początkowo żaden z jego zwolenników nie odważyłby się dotknąć.
Dlatego konieczny jest Synod o synodalności, to znaczy ustanowienie czegoś w rodzaju „stałej rady”, a raczej „stałego aggiornamento”, które staje się promotorem rzekomych przypadków bazy – eklezjalnej wersji proletariatu – takie jak diakonat kobiet i „radykalne włączenie” par rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, konkubinatów, poligamistów i par homoseksualnych z adoptowanymi dziećmi, które należą do ruchu LGBT.
Należy zauważyć, że wszystkie te prośby, które są całkowicie niedopuszczalne z doktrynalnego i moralnego punktu widzenia, wiernego Magisterium, nie stanowią wiernego i spontanicznego obrazu tego, czego duchowieństwo i wierni żądają od Najwyższej Władzy Kościoła. Kościoła, ale raczej oszukańczą fikcję propagandy bergogliańskiej, na wzór manipulacji, których już wcześniej doświadczono na Synodzie o Rodzinie, który dał początek heretyckiemu monstrum zwanemu Amoris Lætitia.
Również w tym przypadku rzeczywistość jest zniekształcana przez rewolucję, aby siłą dostosować ją do własnej myśli dystopijnej, z arogancką ideą posiadania rozwiązania lepszego niż to, które ma dwa tysiące lat mądrość Kościół lub wola jego Założyciela zamierzał urządzić. Mamy do czynienia z masową manipulacją stosowaną na polu eklezjalnym, przy użyciu technik najgorszych reżimów totalitarnych, jakie dziś przyjmują zarówno przez globalistyczną elitę, farsą pandemiczną i transformacją ekologiczną, jak i sektę Bergoglian, która jest sojusznikiem i zwolennikiem Agendy 2030 Fundacji Rockefellera.
List Benedykta XVI z 7 października 2022 r. przedstawia to, co powiedział już w swoim przemówieniu do niemieckiego parlamentu 22 września 2011 r. Pierwsze sformułowanie krytyki średniowiecznego augustianizmu pojawiło się jednak w rozprawie „Ludzie i dom Boga w nauce Kościoła Augustyna”, wygłoszonej dawno temu w Paryżu, z okazji Kongresu Augustianów w 1954 roku. Przywołując ideę wypracowaną przez szkołę Harnacka, Ratzinger stwierdził: Dwa Civitates nie oznaczały żadnych ciał zbiorowych, ale raczej reprezentację dwóch podstawowych sił wiary i niewiary w historii… Civitas Dei nie jest po prostu tożsamy z instytucją Kościoła. Pod tym względem średniowieczny Augustyn był rzeczywiście fatalnym błędzie, który dziś na szczęście został ostatecznie przezwyciężony.
Tematem poruszonym w rozprawie i krótko poruszonym w liście jest eklezjologiczna doktryna Ciała Mistycznego, która zdaniem autora zakończyła się encykliką Mystici Corporis Piusa XII. W ostatnich latach 1950, kiedy Pius XII był chory, nastąpiło odrodzenie rerum novarum postępowych teologów, dla których nadprzyrodzony wymiar Kościoła był zbyt duchowy i dlatego musiał zostać zastąpiony bardziej uwodzicielskim wymiarem augustiańskim. wyrażenie „lud Boży”, łatwe do zinterpretowania zarówno w kluczu ekumenicznym dla włączenia narodu żydowskiego Starego Prawa, jak i w kluczu demokratycznym dla możliwego rozwoju socjologicznego i politycznego. Oczywiście ta ideologiczna definicja odsłania jej modernistyczne podłoże doskonale spójne z myślą Harnacka i jego ucznia.
Nie umknie uwadze, że temat 25-letniego Ratzingera będzie również poruszany przez Sobór, dlatego nie dziwi duma, z jaką papież emeryt odnosił się właśnie do tematów decydujących w jego formacji teologicznej i w jego karierze kościelnej, a które są obecnie wprowadzane w życie przez jego następcę.
Filozoficzne podejście Josepha Ratzingera jest zasadniczo heglowskie i dlatego jest przepojone „absolutnym idealizmem” według schematu „teza-antyteza-teza”. W tym przypadku, między katolicką tezą o Ciele Mistycznym a progresywistyczną antytezą ludu Bożego, II Sobór Watykański i posoborowy Kościół rzekomo zakończyły się przyjęciem dokładnej syntezy, którą sformułował w swojej rozprawie z 1954 r.: „Kościół jest Ludem Bożym istniejący jako Ciało Chrystusa”, w którym Chrystus daje się wierzącemu jako Ciało i przemienia go we własne Ciało.
Odważna teza, po bliższym przyjrzeniu się, grozi pomieszaniem istotnej różnicy między Ciałem Chrystusa naprawdę obecnym w całości w postaciach eucharystycznych a Ciałem Chrystusa urzeczywistnionym mistycznie przez zjednoczenie żyjących członków Kościoła z jego boską Głową. To zamieszanie pozwoliłoby wówczas wielu postępowym lub całkowicie heretyckim teologom mrugnąć do protestantów dzięki nieprecyzyjnemu sformułowaniu „Ciała Chrystusa”. Problem, który się pojawia, jest złożony i rozwinięty: składa się z dwóch aspektów, jednego ad intra, odnoszącego się do tego, czym jest i chce być „soborowy kościół”; druga reklama dodatkowa, związana z jej rolą w świecie i relacjami z innymi religiami.
Aspekt ad intra dotyka natury instytucji, dążąc do jej dekonstrukcji w kluczu demokratycznym i synodalnym pod fałszywym pretekstem ponownego odkrycia „szerszego wymiaru duchowego” ze szkodą dla dogmatu; aspekt ad extra implikuje „ekumeniczne” podejście do świata, dialog z sektami i fałszywymi religiami oraz rezygnację z ewangelizacji narodów, zastępując ją przesłaniem ekologicznym i filantropijnym, pozbawionym dogmatów i moralności.
Błąd „średniowiecznego Augustyna”, według Benedykta XVI, polegał rzekomo na tym, że chciał utożsamić Civitas Dei z widzialnym Kościołem, podczas gdy oczywiste jest, że jest to ważny model dla Christianitas, czyli ponadnarodowego społeczeństwa w którym prawa i przepisy osiągają nadzieję Psalmisty: „”Beatus populus, cuius Dominus Deus eius” (Błogosławiony lud, którego Bogiem jest Pan – Ps 143,15).
Doktryna uczy nas, że właśnie ze względu na swój ziemski wymiar Kościół Walczący jest jednocześnie święty jak niebieskie Jeruzalem i grzeszny w swoich członkach, nieomylny w swoim Magisterium i omylny w swoich sługach. Nie jest też prawdą, że św. Augustyn lub jego średniowieczni komentatorzy wskazywali na państwo jako na civitas diaboli; wręcz przeciwnie, uznali jej opatrznościową rolę w ekonomii zbawienia i konieczność dostosowania władzy świeckiej nie tylko do prawa naturalnego, ale także do Magisterium Kościoła Katolickiego.
Jeśli istnieje civitas diaboli, którą można rozpoznać po swoim złu ontologicznym, należy ją zidentyfikować w Nowym Porządku Świata i we wszystkich równie ponadnarodowych organizacjach, które działają na rzecz ustanowienia globalistycznej synarchii. Sekta Bergoglian nie jest wyjątkiem, która nieprzypadkowo jest sojusznikiem i zwolennikiem tych wywrotowych przestępców. Inny bardzo poważny błąd teologiczny, który zafałszowuje prawdziwą naturę Kościoła, tkwi w zasadniczo sekularystycznych podstawach soborowej eklezjologii, która stara się dostosować obiektywną rzeczywistość do własnego schematu ideologicznego, który podlega ciągłym zmianom.
Używam terminu „sekularysta” (laicista), ponieważ wydaje mi się jasne, że ta wizja jest całkowicie pozbawiona nadprzyrodzonego spojrzenia: tego wszechogarniającego spojrzenia, które potrafi widzieć ziemskie rzeczywistości sub specie æternitatis (pod postacią wieczności), a nie dla zwykłej intelektualnej spekulacji, ale dlatego, że ożywiają ją cnoty teologalne. W nonsensach tych intelektualistów wyłania się niepocieszony brak namiętności, wnętrzności, krwi: wszystko to jest teoretyczne, wszystko ustalone w celu aseptycznego udaremnienia (Chrystusowego) odkupienia i anulowania ordo christianus (chrześcijańskiego porządku), przywłaszczając sobie orwellowskie metody kultury anulowania.
Ten błąd, zasugerowany w tekstach Soboru Watykańskiego II, a w szczególności w Dignitatis humanæ dotyczących wolności religijnej oraz w Nostra aetate dotyczącej relacji Kościoła z religiami niechrześcijańskimi i judaizmem, umieszcza „soborowy kościół” w celowej nieciągłości z Kościołem katolickim , „po raz pierwszy”, według słów Benedykta XVI. Stwierdza:
Odniósł się do wolności wyboru i praktykowania religii oraz wolności jej zmiany jako podstawowych praw wolności człowieka. Właśnie ze względu na swoje najgłębsze racje taka koncepcja nie mogła być obca wierze chrześcijańskiej, która pojawiła się na świecie z twierdzeniem, że państwo nie może decydować o prawdzie i nie może żądać żadnego rodzaju kultu. Wiara chrześcijańska rościła sobie prawo do wolności przekonań religijnych i praktyk religijnych, nie naruszając w ten sposób prawa państwa do własnego porządku: chrześcijanie modlili się za cesarza, ale nie oddawali mu czci. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że chrześcijaństwo swoimi narodzinami przyniosło światu zasadę wolności wyznania. Nieporozumienie opiera się na podwójnym znaczeniu, jakie przypisuje się terminowi „wolność wyznania”. W sensie katolickim wskazuje na wolność osoby ochrzczonej do publicznego wyznawania prawdziwej Wiary bez przeszkód ze strony państwa. W sensie modernistycznym odnosi się do abstrakcyjnej wolności każdego, kto wierzy, że ma takie samo prawo i taką samą wolność uznawaną przez państwo.
Kolejne nieporozumienie powstaje, gdy państwo, które uznaje szczególne prawa i przywileje Kościoła, jest traktowane obojętnie w porównaniu z państwem, które wyznaje religię fałszywą lub deklaruje się jako „świeckie” i zabrania wyznawania religii prawdziwej lub utożsamia ją z jakimkolwiek innym kultem. Na przestrzeni wieków Kościół zawsze starał się roztropnie godzić swoje prawa z różnorodnymi sytuacjami narodów, w których katolicyzm nie był tolerowany lub był prześladowany: prowokowanie władców antykatolickich do prześladowania katolickich poddanych byłoby aktem lekkomyślnym lub nieroztropnym. Niemniej jednak fakt, że Kościół może prosić o tolerancję dla siebie i swoich wiernych w sytuacjach liczebnej mniejszości, nie oznacza, że równe prawa mają zastosowanie do innych sytuacji, w których Kościół uważa, że jego rola instytucjonalna jest uznawana przez państwo, które oficjalnie uważa się za katolickie .
A jednak, w imię „wolności wyznania” teoretyzowanej przez Sobór Watykański II, to sama hierarchia poprosiła narody takie jak Hiszpania czy Włochy o rezygnację z uznania jej za religię państwową, modyfikację konkordatów i zniesienie przywilejów, które stulecia katolicyzmu została prawnie uznana. Z tego punktu widzenia niewłaściwe jest więc twierdzenie, że „chrześcijaństwo swoim narodzinami przyniosło światu zasadę wolności wyznania”, co więcej, ze względu na swoją różnorodność musiało stawić czoła prześladowaniom i męczeństwu swoich wiernych. Pierwszym chrześcijanom pozostawiono swobodę praktykowania własnego monoteizmu, który tak zdumiewał Rzymian. I domagali się tej „wolności religijnej” dla siebie, a już na pewno nie dla pogan, których starali się (skutecznie) nawrócić na prawdziwą Wiarę.
Wydaje się, że zapomina się o tym, że Kościół jest posiadaczem praw, które wywodzą się bezpośrednio od Boga, i że do państwa należy ich uznanie i ochrona, nie tylko ze względów ilościowych, ale dlatego, że religia katolicka jest obiektywnie prawdziwa i społecznie niezbędna dla realizacji dobra wspólnego. W tym względzie warto zacytować Leona XIII: Jeśli istnieje lekarstwo na zło świata, nie może to nastąpić w żaden inny sposób, jak przez powrót do życia i zwyczajów chrześcijańskich. Jest to uroczysta zasada, że aby zreformować upadające społeczeństwo, należy przywrócić je do zasad, które je stworzyły, doskonałość każdego społeczeństwa polega na dążeniu do celu: w taki sposób, aby zasada generowania ruchów i działań społecznych była taka sama, jak ta, która wygenerowała skojarzenie. Dlatego odejście od pierwotnego celu jest zepsuciem; powrót do niej jest zbawieniem. Fakt, że państwo może odmówić uznania tych praw, jest przypadkowy, a Kościół może również zdecydować, że nie będzie się narzucał; ale nie do niej należy domaganie się praw dla tych, którzy szerzą błąd, wyłącznie w celu przypodobania się im lub udowodnienia ekumenicznej gorliwości, która jest całkowicie obca jej misji.
Przy bliższym przyjrzeniu się, myśl tradycyjna znacznie bardziej zwraca uwagę na rolę osób zajmujących stanowiska instytucjonalne – papieży, królów, prałatów i władców, wiernych i poddanych – niż na abstrakcyjne pojęcie instytucji: ponieważ Pan umarł, aby zbawić nasze dusze, niebędące osobami prawnymi; i dlatego, zadaniem Kościoła jest nawracanie wszystkich ludów, w tym władców narodów, w taki sposób, aby nawet rola, jaką pełnią, była ożywiana łaską i przyczyniała się do większego dobra ludu, którym rządzi. Ten mityczny „średniowieczny Augustyn” nie popełnił żadnego błędu: ani wskazując nadprzyrodzony paradygmat, do którego muszą się dostosować ziemskie władze – zarówno duchowe, jak i doczesne – ani teoretyzując podporządkowania władzy świeckiej władzy religijnej, przy czym obie razem podlegają mocy Boga.
Fatalny błąd został popełniony raczej na silnie zideologizowanym froncie kościelnego neomodernizmu i politycznego progresywizmu, których zwolennicy bezpodstawnie usiłują przypisać „politycznemu augustianizmowi” sformułowanie doktrynalne, które według nich nie odpowiada przesłaniu pierwszych wieków. Św. Augustyn nigdy nie twierdził, że władza państwowa jest w jakiś sposób oderwana od prawdziwej religii. Zamiast tego biskup Hippony oświadczył:
Mówimy, że [chrześcijańscy cesarze] są szczęśliwi, jeśli rządzą sprawiedliwie; jeśli nie są wywyższeni wśród pochwał tych, którzy oddają im wzniosłe honory, i służalczości tych, którzy pozdrawiają ich z nadmierną pokorą, ale pamiętajcie, że są ludźmi; jeśli uczynią swoją moc służebnicą Jego majestatu, używając jej do jak największego rozszerzenia Jego czci; jeśli boją się, kochają i czczą Boga; jeśli bardziej niż siebie kochają to królestwo, w którym nie boją się mieć rywali; jeśli są powolni w karaniu i gotowi do przebaczenia; jeśli stosują kary tylko wtedy, gdy jest to konieczne do rządzenia i obrony państwa, a nie dla zaspokojenia własnej wrogości; jeśli udzielą przebaczenia, nie po to, aby pogwałcenie prawa nieprawości uszło bezkarnie, ale z nadzieją, że przestępca zmieni swoje postępowanie; jeśli surowe decyzje, do których podejmowania często są zmuszeni, rekompensują łagodnością współczucia i szczodrością; jeśli ich luksus jest tak samo powściągliwy, jak mógłby być niekontrolowany; jeśli wolą rządzić zdeprawowanymi namiętnościami niż wieloma narodami i jeśli postępują w ten sposób nie z tęsknoty za daremną chwałą, ale z umiłowania wiecznej szczęśliwości; jeśli nie zaniedbują składania prawdziwemu Bogu ofiary pokory, łaski i modlitwy za własne grzechy. Mówimy, że cesarze chrześcijańscy obdarzeni takimi przymiotami, że są szczęśliwi w obecnym wieku dzięki nadziei, a w wieku następnym będą szczęśliwi w korzystaniu z samej rzeczywistości, gdy spełni się przedmiot naszego oczekiwania.
W rzeczywistości nie jest możliwe, aby społeczeństwo złożone z pojedynczych osób, z których każda ma moralny obowiązek uznania Bożego Objawienia i przestrzegania przykazań Bożych oraz autorytetu Kościoła, mogło uchylić się od tego samego obowiązku. Tak jak nie jest prawdą, że obecność innych religii, liczbowo znaczących, bez względu na wypaczenia nauczanej przez nie doktryny, może legitymizować postawę marginalizacji jedynej prawdziwej religii, przede wszystkim wtedy, gdy ta utrata zgody i oderwanie się od państwa i społeczeństwa wynika głównie z abdykacji hierarchii katolickiej na podstawie soborowych odchyleń.
Sformułowanie św. Augustyna – które nie zostało wyczerpane w „De civitate Dei”, ale znajduje obszerne ortodoksyjne wyjaśnienie w całym zbiorze jego pism – należy czytać w spójności z Pismem Świętym i Magisterium Katolickim, które ponadto są spadkobiercami zastępczej wizji władzy cywilnej, która należała do samego ludu Izraela, którego królowie byli przedstawicielami władzy Boga, podobnie jak monarchowie chrześcijańscy, poczynając od Bizancjum.
Sakralność władzy świeckiej, odziedziczona po cywilizacji grecko-rzymskiej, była tak głęboko zakorzeniona w świecie chrześcijańskim, że nabierała nawet ceremonialnych konotacji właściwych święceniom kapłańskim: możemy pomyśleć o namaszczaniu monarchy krzyżmem czy o szatach liturgicznych św. cesarza wschodniego i carów Rosji, rytuał koronacyjny cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego i prałackie ceremonie doży weneckiej.
Sztuczne oddzielanie harmonii i hierarchicznej komplementarności między autorytetem duchowym a autorytetem doczesnym było niefortunną operacją, która tworzyła przesłankę, gdy tylko została zrealizowana, albo dla tyranii, albo dla anarchii. Powód jest aż nazbyt oczywisty: Chrystus jest królem zarówno Kościoła, jak i narodów, ponieważ „wszelka władza pochodzi od Boga” (Rzym. 13:1). Zaprzeczanie, że władcy mają obowiązek poddania się panowaniu Chrystusa, jest bardzo poważnym błędem, ponieważ bez prawa moralnego państwo może narzucić własną wolę, niezależnie od woli Boga, a tym samym obalić boski κόσμος (porządek) Civitas Dei, aby zastąpić ją arbitralną wolną wolą i piekielnym χάος (chaosem) civitas diaboli.
I tutaj rozumiemy, że zarówno jedno, jak i drugie civitas stanowią model, a nie rzeczywistość, bez zawiłych „uduchowień” i prymitywnych „realizmów”. Rozumiemy również, w jaki sposób za tymi czysto intelektualnymi spekulacjami kryje się idealistyczne podejście heglowskiej matrycy, która wynika z pragnienia stworzenia fikcyjnej rzeczywistości, aby przeciwstawić się rzeczywistości chcianej przez Boga, a nawet narzucić prometejską alternatywę dla Męki Zbawiciela , który gorszy właśnie ze względu na odkupieńczy krzyż i fakt, że w ekonomii odkupienia krzyż jest tronem królewskim: regnavit a ligno Deus (Bóg królował z drzewa).
Wiara, że świat może nie być chrześcijański i że może obejść się bez Boga, żyjąc na własną rękę, jest piekielną i bluźnierczą chimerą.
Z drugiej strony, ci, którzy chcieli nadać teologiczną patynę świeckiemu charakterowi państwa – jako koniecznej konsekwencji „wolności wyznania”, którą teoretyzowano dla jednostek – musieli z konieczności zaprzeczyć doktrynalnym przesłankom Pisma Świętego, Ojcowie i Magisterium, odwołując się do rzekomego wypaczenia prawdziwego przesłania chrześcijańskiego w dziele średniowiecznych myślicieli. Jak widać, dewiacja doktrynalna zawsze opiera się na kłamstwie, fałszerstwie historycznym i ignorancji rozmówców, którym chcą narzucić swoje błędy.
Konsekwencje są druzgocące i widoczne dla wszystkich: jeśli od societas perfecta nie wymaga się uznania Pana za swego zwierzchnika, musi to koniecznie dotyczyć również Kościoła ziemskiego, którego hierarchia może zatem zdecydować się na wykonywanie swojej władzy wyłącznie w celu utrzymania władzy, a nie w dobrze określonych granicach ustanowionych przez Jej boskiego Założyciela.
To nie przypadek, że okres posoborowy zrobił wszystko, aby anulować doktrynę o Królestwie Chrystusa, manipulując tekstami liturgicznymi święta ustanowionego przez Piusa XI w 1925 r. encykliką Quas primas.
Ratzinger mówi o „mojej eklezjologii”, twierdząc, że Kościół nie może nazywać się Civitas Dei, ani nie może ośmielać się uważać za wciąż aktualną doktrynę, którą Pius XII zdefiniował w swojej encyklice Mystici Corporis z 1943 r. Papież emeryt pisze: „Ale całkowite uduchowienie koncepcji Kościoła mija się z realizmem wiary i jej instytucji w świecie. Tak więc na Soborze Watykańskim II kwestia Kościoła w świecie stała się w końcu prawdziwym centralnym problemem”, dialogując, inkluzywnie, filantropijnie. Ale to właśnie utrata roli Domina gentium (pani lub pani pogan) doprowadziła „soborowy kościół” do wyrzeczonej, marginalnej pozycji społecznej: (cena krwi), którą się splamił, zdradzając nakaz Chrystusa i pozwalając się skalać ideami świata. A jeśli Kościół aż do Piusa XII miał za wzór Civitas Dei i uważał się za Mistyczne Ciało Chrystusa, pomimo słabości swoich członków, wydaje się, że w ostatnich dziesięcioleciach model, który inspirował zwolenników Vaticanum II, jest raczej civitas diaboli, sądząc po wsparciu, jakiego Stolica Apostolska udziela ideologii globalistycznej, neomaltuzjańskim urojeniom „zielonej ekonomii”, transhumanizmowi oraz całemu repertuarowi genderowemu i LGBT.
3[1] Termin augustynizm średniowieczny oznacza rozwój myśli augustyńskiej, w szczególności w odniesieniu do politycznych i społecznych implikacji doktryny o Civitas Dei i civitas diaboli, które zdaniem innowatorów wypaczyły pierwotną myśl św. przykład teokratycznej wizji władzy, zarówno świeckiej, jak i kościelnej. Jest rzeczą oczywistą, że ta krytyka jest pozorna i oparta na prawdziwych fałszerstwach historycznych: idea, że wszelka władza pochodzi od Boga, była już bardzo jasna dla biskupa Hippony, a jej wyjaśnienie w średniowiecznym augustynizmie politycznym jest doskonale spójne z Tradycją.
[2] Sallust, Bellum Catilinæ, 48 Rerum novarum cupiditas Catilinæ animum incendebat. Katylina płonęła pragnieniem rewolucji [dosłownie: pragnieniem nowości].
[3] Heglowski idealizm oznacza porzucenie logiki arystotelesowskiej (zwanej też logiką niesprzeczności) na rzecz nowej, tzw. logiki substancjalnej. Bycie nie jest już statycznie przeciwstawne niebytowi, ale staje się z nim zbieżne, przechodząc w stawanie się. Idealizm heglowski, który rozwiązuje wszystkie sprzeczności rzeczywistości w absolutnym Rozumie, będzie miał immanentystyczny wynik, uznając w sobie, a nie w transcendentnej zasadzie, cel i ostateczny cel filozofii.
Jedna odpowiedź do „Bergoliański kościół czerpie z ideologów bolszewizmu, stąd stałe aggiornamento w postaci monstrum Amoris Laeticia i promocji LGBT w Kościele przez papieża”
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna
Widząc tą co dzieje się obecnie nie tylko w Stolicy Apostolskiej ale także wśród kapłaństwa jak również wśród osób a dokładnie ludzi konsekrowanych i ludzi stanowiących najwyższą hierarchię kościoła katolickiego zaczynamy sobie zdawać sprawę iż powinna wprowadzić się coś takiego co nazywamy audytem wewnętrznym i zewnętrznym w kościele katolickim ponieważ nie ma innego wyjścia aby kontrolować to co właściwie wewnętrznie się w nim dzieje i na zewnątrz odnoszę się tutaj głównie do tego jak sprawowana jest władza biskupa Rzymu jak również wszystkie w cudzysłowiu przepisy które on ustanawia jako biskup Stolicy Apostolskiej nie mówiąc już o tym jak panoszy się konkubinat wśród hierarchów kościoła katolickiego kapłanów homoseksualizm jak również bardzo bolący temat dotyczący pedofili któremu trzeba jak najusilniej zapobiegać i bronić tych najsłabszych.
Jednak audyt ten ma też drugą stronę ma służyć też nie tylko oczyszczeniu się kościoła od wewnątrz i od zewnątrz lecz również chronić kościół i wszystkich jego hierarchów od fałszywych doniesień audyt ten powinien być wprowadzony nie tylko wśród misjonarzy klasztorach w seminariach w parafiach ale także kuriach które bardzo często doprowadzają do faktu zamiatania problemu pod dywan w cudzysłowiu jak i też w samym Rzymie stolica apostolskiej w Watykanie.
Kolejna sprawa która została poruszona tak to prawda kościół powinien być apolityczny w rzeczywistości polityka wcześniej czy później okazuje się zgnilizną okazuje się być zepsuta jeśli kościół da się wciągnąć w tą zgniliznę przekupstwo gdzie dojdzie do sytuacji iż za kilka szekli zostanie sprzedany choćby nawet najniższy poziom to niestety dojdzie do rozłamu lepiej jest patrzeć uważnie na to co dzieje się z pseudo politykami którzy uważają się za chrześcijan patrzy ci na ręce wybierając ich dać im powiedzmy szansę na jakieś 2 lata a jeśli nie spełnia on oczekiwań dotyczących postulatów które wysunęli przed wyborami usuwać ich ze stanowisk pozbawiać wszystkiego tego co nazywa się majątkiem a w rzeczywistości kiedy łamią najważniejsze reguły dotyczące na przykład aborcji szkodzeniu wiernym narodom wyciągać wobec nich kary.
Jeśli chodzi o coś takiego co my nazywamy tak zwanym porozumieniem między religijnym kulturowym w żadnym odzwierciedleniu w pełni tego słowa znaczeniu nie ma on istnienia nie ma on nie ma czegoś takiego jak możliwość innego dojścia do meritum jedyną drogą ku zbawieniu duszy człowieka jest Jezus Chrystus syn Boży jednorodzony do którego możemy dojść przez najświętszą Maryję Pannę ku jego najświętszemu sercu również kierujmy się czymś takim jak 10 przykazań bożych jak i najważniejszymi przykazaniami będziesz miłował pana Boga swego całym umysłem swoim całym sercem swoim całą duszą swoją całym wnętrzem swoim ze wszystkich sił swoich a drugie przykazanie to a bliźniego swego jak siebie samego.
Rzeczywistość jest następująca prawda veritas a na niej oparta jest miłość veritas czyli prawda to fundament nienaruszalny miłość jest silniejsza niż śmierć wiara nadzieja i miłość są drogą ku zbawieniu jeśli się ich nie przestrzega doprowadza się tylko do jednego iż człowiek zaczyna wchodzić w labirynt jednymi drzwiami labirynt ten jest tak zawiły iż bez pomocy ingerencji Bożej Boga Ojca Wszechmogącego człowiek ów nie jest w stanie wyjść z tego labiryntu i odnaleźć drzwi którymi właśnie do niego wszedł są trzy rodzaje uderzenia w puklerz w DUCHA Świętego Bożego.Pierwszy rodzaj to nic innego jak profanacja drugi zaś to nic innego jak apostazja trzeci zaś to obraza Boga Ojca Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny jeśli po trzykroć uderzy się w puklerz Ducha Świętego Bożego takiej istocie ludzkiej a dokładnie jej duszy grozi potępienie.
Proszę więc samemu sobie odpowiedzieć co jest ważniejsze zachowanie życia na tym świecie niezależnie od tego jak długo będzie trwać czy zachowanie jednego z największych darów jakim jest duża nieśmiertelna w stanie łaski uświęcającej i dostanie się do naszej ojczyzny która jest w Niebie tam gdzie jest Bóg Ojciec Wszechmogący .
Msza święta Trydencka powinna być zachowana i w żaden sposób nieograniczona w rycie oryginalnym wrycie oryginalnym jeśli dokonuje się zamachu bezpośrednio na taką mszę świętą dokonuje się zamachu w rzeczywistości na samego Pana Jezusa Chrystusa a dokładnie rzecz biorąc na Trójcę Przenajświętszą ponieważ w tabernakulum nie znajduje się tylko i wyłącznie Serce Pana Jezusa Chrystusa z którego wypływa przenajświętsza Krew i Woda tam jest tym samym Bóg Ojciec Syn Boży Duch Święty Boży .
Dlatego też zaraz po przeczytaniu Ewangelii podczas Mszy Świętej , ksiądz wypowiada znamienne słowa niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy wtedy zaś następuje najważniejszy moment kiedy to Najświętsza Maryja Panna klęka przed tabernakulum .
Od tego momentu cały kościół wypełniają wszystkie zastępy chórów anielskich wszystkich Bytów niebiańskich Wszystkich Świętych Archaniołów bożych wszystkich Aniołów bożych Wszystkich Świętych bożych nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić jak ważna jest Msza Święta.
Proszę przestańcie deprawować to co jest święte to co jest ukrytym skarbem to co jest najważniejsze ofiarą przebłagalną za grzechy całego świata i nas samych jako ludzi zacznijcie zdawać sobie sprawę z tego jaki jarzmo jaką odpowiedzialność nosicie na swoich barkach za co będziecie odpowiedzialni przed sądem cząstkowym Bożym
Czy sądzicie że Pan Bóg jest niemy czy sądzicie że Pan Bóg jest ślepy głuchy czy sądzicie że Pan Bóg jest kompletnym idiotą mówię wam mylicie się Pan Bóg jest nieskończenie najpotężniejszy od wszelkiego zła nieskończenie nieskończenie najdoskonalszy .
Żadnej duszy ludzkiej stworzonej przez Pana Boga nie życzę by dostała się do piekła ponieważ nie jesteście w stanie objąć swoim żadnym umysłem nawet najlepiej wykształconym zrozumieć jak wygląda piekło módlcie się za waszych prześladowców módlcie się za waszych wrogów i zacznijcie działać to już jest czas najwyższy módlcie się przez wstawiennictwo Matki Bożej poświęćcie się cali Matce Bożej.
Matka Boża bolesna poprowadzi was trzymajcie się tylko mocno jej płaszcza zaufajcie podpowie wam co zrobić jak się zachować w obliczu tak destruktywnego działania wewnątrz kościoła.
Jeśli zaś wyrazicie zgodę jestem w stanie rozpisać dla was nie tylko plan ale także zakres działania audytu wewnątrz kościoła i na zewnątrz kościoła który ma działać przeciwko wszelkiemu złu które ma miejsce od najniższego hierarchii do najwyższego niezależnie od tego gdzie on się znajduje czy to jest klasztor czy to jest misja a wy spośród siebie najbardziej zaufanych wybierzecie tych którzy będą nad tym czuwać ponieważ od nowa trzeba wszystko budować.
Ja nic nie znaczy jestem najmniejszy z najmniejszych najniższy z najniższych najsłabszy z najsłabszych i wolę pozostać anonimowy tak jest najlepiej ponieważ w rzeczywistości jestem pyłkiem unoszącym się w powietrzu jednak kieruje się miłością zawsze stoję po stronie PRAWDY i Miłości .
Nie negocjuje ze złem nie negocjuje z diabłem nie wdaje się w jakąkolwiek polemikę z nim Wy również tego nie róbcie nie czyńcie dla waszego dobra.
Każdego dnia pamiętam o Was w modlitwie wstawienniczej na Różańcu świętym do Matki Bożej .
Z Panem Bogiem.
Dodaj komentarz