Inwazja Lutra podczas Soboru Watykańskiego II

Strona główna / Inwazja Lutra podczas Soboru Watykańskiego II

Święta Tradycja to całe dwa tysiące lat historii i nauki Kościoła, natomiast modernizm to jego karykaturalna wizja twórców spod znaku nouvelle teologie, którzy w końcu XIX w. zaczęli podkopywać i orać żyzną glebę doktryny Kościoła i siłowo, podstępem 21.11.1962 r. na soborze watykańskim II, wywarli wpływ na papieża Jana XXIII, by odrzucił schemat dogmatyczny „De fontibus Revelationis” kard. Ottavianiego i Świętego Oficjum, jednych z ostatnich myślących po katolicku i tradycyjnie kardynałów Kurii, toczących bój o utrzymanie pacyfikowanej przez ekspertów soborowych jak Ratzinger czy Rahner, Tradycji. Prawda wedle soborowych progresistów to subiektywne, nieskończone poszukiwanie jej pełni, nie zaś klasyczna definicja prawdy jako zgodności rozumu z rzeczywistością. Prawda jest niezmienna i wieczna, jednak liberalni kardynałowie i eksperci zmienili jej rozumienie, na nieustanne dążenie do jej pełni. Objawienie zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego Apostoła i prawda przekazana w Tradycji tj. ustnym przekazie Chrystusa i Piśmie św. napisanym wiele dekad po zaistnieniu Tradycji, pozostaje pełna, nienaruszalna i niezmienna. 

Nie możemy do niej dążyć subiektywnie, jest bowiem podana do wierzenia w pełni przez Kościół, który jedynie zgłębiał prawdę, uwyraźniał, uwypuklał jej znaczenie np. w liturgii. Modernizm dokonuje mutacji i przeobrażeń starych prawd, twierdząc, że Kościół pierwotny posiadał mniej prawdy niż Kościół współczesny, ponieważ postrzega ją linearnie i dostosowuje do subiektywizmu danej epoki, układów, ideologii, warunków. Prawda jest natomiast stała wieczna i ta sama, gdyż prawdą jest Bóg. Wedle przekonań progresistów, prawda ewoluuje, jest wypadkową i sumą przekonań danej epoki, dlatego prawdy teraźniejszego Kościoła z pewnością będą odrzucone jako nieprawda przez Kościół przyszłości. 

To zupełnie nowe, heretyckie rozumienie Objawienia, zostało wprowadzone w pracy habilitacyjnej doc. Ratzingera i z tej racji odrzucone przez jego recenzenta, profesora Schmausa. Na skutek huraganowego ataku na tę zasadę dogmatyczną, to zdanie fundamentalnie zmieniające percepcję prawdy w ujęciu katolickim, znalazło się w soborowym dokumencie konstytucji dogmatycznej.  Schemat o źródłach Objawienia napisany przez Święte Oficjum zakwestionowany przez m.in. modernistę Schillebeeckxa, został podstępnie odrzucony w ciągu jednego dnia, podczas zażartej obrony ortodoksji. 20.11.1962 r. Dochodzi do głosowania nad tym czym przerwać dyskusję nad dogmatycznym schematem. Sztuczka zastosowana w sformułowaniu samego pytania o przerwanie debaty, doprowadziła do zdobycia większości głosów za przerwaniem. Jednak nie była to regulaminowa większość 2/3 głosów. Wydawało się, że zwycięstwo jest po stronie ortodoksji. A jednak nie. 21. listopada doszło do niebywałego przewrotu, istnej inwazji na Święte Oficjum walczące jak lew o czystość doktrynalną. Kardynałowie postępowi, Lienart, Leger, Bea proszę o wstawiennictwo u samego papieża, ten zaś łamie regulamin soboru, zawiesza schemat i prace nad nim, wycofując go spod obrad, tworząc komisję ad hoc złożoną z progresistów i tradycjonalistów, celem wypracowania kompromisu. Było to jawne pogwałcenie zasad proceduralnych soboru. 

Dzięki interwencji Jana XXIII, mimo braku większości regulaminowej wymaganej do obalenia schematu – zasad dogmatyczna tak fundamentalna dla ortodoksji i przetrwania Tradycji została odrzucona bezpowrotnie. 

Schemat kard. Ottavianiego prof. Ratzinger określił  słowami- „w duchu antymodernistyczny, mrożący właściwie szokujący”. Data 21.11.1962 r. jest datą przełomu, odrzucenia tego co stanowiło filar Kościoła, uznania pełni prawdy w Objawieniu. Nastąpił sromotny koniec zasady dogmatycznej, w myśl której głoszenie dogmatu musi iść w parze z potępieniem kłamstwa jej przeciwnego. Prof. Ratzinger nazwał ten dzień „punktem zwrotnym”, powstaniem „przeciw kontynuacji duchowości antymodernistycznej”. 

Dokument przygotowany przez  katolickich kardynałów, zostaje potępiony, uznany za niewłaściwy przez papieża, który sam go opatrzył podpisem i zatwierdził.

Celem tej wolty było odrzucenie drugiego źródła Objawienia, tj. Świętej Tradycji, z uwypukleniem Pisma świętego jako głównego, nadrzędnego wobec Tradycji co już potępił Sobór Trydencki.

Gdy powołano komisję mieszaną do ponownego rozpatrzenia już podpisanego przez papieża schematu, nastąpił poród katolicyzmu ekumenicznego, umarł katolicyzm rzymski. Zinstytucjonalizowano przymus brania pod uwagę oczekiwań ekumenicznych. Zasada dogmatyczna- ogłoszenie uroczyste dogmatu z jednoczesnym potępieniem jej przeciwieństwa, zastąpiono dialogiem i radosnym optymizmem, wiarą w świat i człowieka, w jedność z heretykami w konieczność słuchania ich potrzeb i wymagań. 

Odtąd trwałość, niezmienność prawdy zastąpiła nieustanna ewolucja prawdy dostosowywanej do „ducha czasów”, przylgnięcie do prawdy rozumem – przekształcono w pogoń za emocjami, subiektywnym przeżywaniem wiary jako osobistej racji, opinii, uczuciowego doznawania nieokreślonego ducha.

Sprowadzono dogmat do poziomu ideologii poddanej zasadom ekumenizmu, odtąd panował prymat ekumenii nad dogmatem potępiającym kłamstwo przeciwne prawdzie, dogmat musiał być podporządkowany zasadzie dialogowania. Rozmywany, reinterpretowany i odrzucany dogmat, a wraz z nim porzucenie zasady dogmatycznej i nazwanie potępienie zła, brakiem miłosierdzia jest nowym obliczem posoborowego Kościoła, zwróconemu ku optymizmowi, fałszywie pojmowanemu miłosierdziu. Wyparto misję Kościoła jaką jest ochrona przed przed błędem, poprzez proste formułowanie prawd i potępianie jej przeciwieństwa, zrozumiałe dla ludzi wszystkich stanów. 

Od tego dnia brakiem miłości nazywano potępianie zła, dobrem jest brak wiary katolickiej u heretyków, których należy słuchać i rezygnować z ich nawracania, bowiem zaczęto uważać, że brak wiary katolickiej nie prowadzi do piekła.  Rozpoczęto promocję nowej nauki wedle, której Kościół składa się z kręgów, do których należy każdy odszczepieniec, sekciarz, poganin jak muzułmanin czy żyd, a także heretycy i schizmatycy jak protestanci i prawosławni. Uznano, że każdy człowiek i religia prowadzi do Boga, ma w sobie ziarno prawdy, że nie ma znaczenia w co wierzymy i jak wyznajemy wiarę, bowiem Ciało Mistyczne Chrystusa tworzą wszelkiej maści odłamy religijne i zaprzańcy.  Jest to czysta herezja podana w niewydestylowanej wersji, bez rozcieńczenia.

Ten sądny dzień przyniósł też nowe rozumienie odbioru Pisma św., otóż interpretacją Pisma zjęli się teologowie i świeccy specjaliści, każdy indywidualnie może dziś interpretować słowa Boga w oderwaniu od jedynej prawowitej  instancji mającej nakaz od Chrystusa Pana, by paść baranki, umacniać w wierze i interpretować Słowo Boże z korzyścią dla duszy- Magisterium Kościoła, które posiada klucz do bram nieba, symboliczny klucz oznaczający prawo kierowania ludem Bożym, tłumaczenia i wyjaśniania prawd wiary zawartych zarówno w Tradycji jak i powstałym conajmniej 25 lat później Piśmie św. Odrzucono skałę, papiestwo, i zbudowano kościół zielonych świątek godzący się z innowiercami.

Z Tradycji jak z korzenia urodził się przekaz pisemny, nie odwrotnie i to Tradycji poddana jest interpretacja Pisma św., a Tradycja stanowi drugie źródło Objawienia.

Czystość wiary strzeżona przez Święte Oficjum zastąpiła troska o odbiór nauki Kościoła przez odstępców. Zaprzestano karania teologów za głoszenie tez niekatolickich, które brzmiały „chrześcijańsko” w uszach heretyków.

Wycofany przez Jana XXIII projekt zawierający nauczanie dogmatyczne zaaprobowany przez niego samego, oznaczał upadek papiestwa i autorytetu, władzy papieskiej. Tradycja przestała być regułą wiary, a zastąpił ją ideologiczny układ sił, frakcji politycznych, układów establishmentowych. Doktryna katolicka stała się polem minowym gierek politycznych, skoro raz papież zaprzeczył sam sobie, to owa żonglerka doktryną musiała się wydarzyć także w przyszłości.

Prałat Spadafora ujął przełom w słowach: „Chciano skrzyżować doktrynę katolicką, potwierdzoną przez sobory trydencki i watykański I, ze sformułowaniami które cieszyć się będą uznaniem heretyckich protestantów.”

Dziś tak hołubiony język duszpasterski i działalność duchownych w duchu „duszpasterskim” wywraca do góry nogami naukę katolicką, zasadę dogmatyczną, posłuszeństwo, wiarę i zasadę niesprzeczności. 

Po odrzuceniu schematu Świętego Oficjum kard. Ruffini rzekł: „Protestantyzm jest u wrót”. Epoka kontrreformacji zakończyła się wraz z odrzuceniem schematu o Objawieniu, a zaczęła epoka ku i dla reformacji.

Pasqualucci pisze, że sobór który odrzuca konstytucję dogmatyczną stanowiąca źródło wiary, powinien być  rozwiązany. Kompromisem powstałym po stworzeniu komisji łączonej była konstytucja Dei verbum, która posiada niejasności i nie potępia błędów, co jednoznacznie ruguje zasadę dogmatyczną. Tak więc mamy nową erę, Kościół „Nowego Adwentu”, który „wylał Ducha świętego” na każdego odstępcę, godząc wszystkich ze wszystkimi, dostrzegając dobro w pogaństwie i niewierze, doceniając plemiona dzikich z Amazonii za ich „mądrość”, licząc się z niekatolikami. To nowa radosna era optymizmu, gloryfikowanego przez Jana XXIII, w przemówieniu otwierającym sobór. Czy dzięki tym działaniom i otwarciu na świat, nawrócił się choć jeden poganin ratując swoją duszę? Akt potępienia zła został jednoznacznie potępiony jako zło, natomiast tolerowanie i uznawanie błędu prowadzącego do piekła — w które nikt już nie wierzy — uznano za dobro i miłość.

Powstał nowy antysyllabus sprzeczny wobec encykliki Syllabus Errorum potępiającej szereg błędów prowadzących do potępienia duszy, które dziś panują w Kościele.

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *